Zanim wyprowadziliśmy się z Londynu i zostaliśmy cyfrowymi nomadami, wykorzystywaliśmy na maksa ustawowe wolne. Zawsze na przełomie roku otwieramy Google Sheet o szumnej nazwie WSPÓLNIE PRZEZ ŚWIAT – 2020. 

Tak, tak… uwielbiamy mieć wszystko online, dobrze zaplanowane, zresztą możesz o tym przeczytać w poście – Nasz cyfrowy świat.

Jak już mamy dokument, to umieszczamy w nim wszystkie wolne dni w roku, święta, przerwy w szkole Szymka itp. Mając wszystkie wolne dni, rozciągany je o dni urlopowe, dopisując gdzie prawdopodobnie pojedziemy. Zresztą zobacz, jak to wygląda w rzeczywistości, śmiało możesz skopiować i zacząć planować swój podróżniczy rok.

Brzmi trywialnie, natomiast jak wyprowadziliśmy się do Wielkiej Brytanii, gdzie jak możesz się domyślać, ustawowe dni wolne (Bank Holidays) przypadają inaczej niż w Polsce. Mając już nawyk planowania, idealnie się to sprawdziło w nowym kraju.

Co nam to daje? Przede wszystkim mamy plan, a ten plan ułatwia nam podejmowanie decyzji w taki sposób żeby go osiągnąć. Po drugie z góry wiemy, kiedy wziąć urlop żeby zmaksymalizować dni w podróży przy minimalnych dniach urlopu. W zależność jak Twój pracodawca podchodzi do udzielania wolnego, jednak często słuszna jest zasada – kto pierwszy ten lepszy, więc warto na początku roku wszystko zaplanować przed innymi. 

Zawsze zostawiamy sobie kilka dni na nieoczekiwane zdarzenie, czytaj super okazja na tani lot haha.

Świetną opcja są przedłużone weekendy, nie zawsze przecież trzeba jechać na dwutygodniowe wakacje za granicę. Z perspektywy czasu żałujemy, że nie korzystaliśmy z tego częściej. Myśleliśmy, że na pewno zdążymy, mamy przecież czas,  jednak prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo, ile będzie Ci dane być w danym miejscu.

Cały czas powtarzamy, że podróż swojego życia można przeżyć za rogiem, nie musi być to tropikalna wyspa. Bo w podróży wcale nie chodzi o miejsce tylko o samą podróż której doświadczasz.